Kościół i świecki

Wczoraj wdałam się w dyskusję na ptaśku (o twittera mi chodzi) na temat roli świeckiego teologa w Kościele a dokładnie to dałam wyraz mojej alergii. Jej objawy wywołało ćwierknięcie ks. Andrzeja Draguły (którego skądinąd zresztą cenię), z którego pozwolę sobie przytoczyć tu fragment:

„”świeckich teologów trzeba jak najwięcej”

Rzecz jasna w Kościele, bo jak napisał dalej ks. Draguła, Kościół ich bardzo potrzebuje. I tu u mnie nastąpiła intelektualna i emocjonalna wysypka. Ponieważ na ptaśku nie da się w pełni przedstawić uzasadnienia, podaję je tutaj.

1. Jestem zmęczona pięknym, okrągłymi frazami, do których brak praktycznego komentarza. Nie dotyczy to tylko kościelnej narracji, ale ponieważ z Kościołem się utożsamiam, to tu mnie drażni najbardziej. Słyszę ciągle, że Kościół mnie potrzebuje, bardzo potrzebuje, tak strasznie potrzebuje. Ale jak pytam: „Ok, to gdzie jestem potrzebna?”, zapada taka niezręczna cisza. I czuję się wtedy, jakbym brała udział w skeczu Kabaretu „Potem” o Smoku Wawelskim, a dokładnie jakbym była Władysławem Sikorą jęczącym: „O, jak on mi pokaże! Jak on mi strasznie pokaże! Jak ja strasznie zobaczę!”.

I nie chodzi tu o etat w kościelnej instytucji, bo dobrze się czuję w moim dziennikarsko-redaktorskim fachu, który w odpowiedniej dla mnie proporcji łączy swobodę, możliwość twórczego działania i doświadczenie ubóstwa rozumianego jako zależność od Boga.

Chodzi o sposób mówienia i o to, że naprawdę w Kościele w Polsce mało jest takich miejsc, jak np. moja parafia, w których proboszcz ma odwagę prosić o pomoc świeckich i angażować ich w działania formacyjne czy administracyjne. Zresztą od formacji to są księża, nie świeccy.

2. Teolog to ktoś, kto dokonuje systematycznej refleksji nad Objawieniem. Czemu w tych sferach refleksji, w których świeccy są w stanie wnieść realny wkład intelektualny i wynikający z doświadczenia życia wiarą w konkretnym stanie życia, tak mało się uwzględnia ich głos? Czemu teologię ciała czy teologię rodziny opracowują głównie księża? Może jest w tym pewne zaniedbanie ze strony świeckich teologów, to fakt. A może po prostu jest (pisze o sytuacji w Polsce) lęk przed tym, że świecki pomyśli niebanalnie, inaczej i trzeba będzie sobie z tym jakoś radzić a dyscyplinować  instytucjonalnie się nie da, bo to świecki?

Ot, ulało mi się. I pytanie o to, gdzie w Kosciele jesteśmy jako świeccy teologowie, realnie potrzebni, wciaż jest dla mnie otwarte.

12 myśli nt. „Kościół i świecki

  1. Myślę sobie, ze nie tylko teologów świeckich Kościół nasz woli trzymać w pewnej odległości, ale w ogóle świeckich. W naszej np. wiejskiej parafii Rada Parafialna jest tylko na papierze. Gdy w okresie wakacyjnym nie ma często ministrantów podczas liturgii, ksiądz nie poprosi nikogo ze świeckich do czytań mszalnych ale sam wszystko spełnia. Ileż się naprosić musieliśmy, by choć kilka godzin w tygodniu nasz kościół był otwarty by indywidualnie pobyć sobie z Panem. Jest otwarty i my świeccy dyżurujemy. Były jednak pomysły od razu by zorganizować ludziom modlenie się: a to zainicjować różaniec, a to Koronkę… Cóż, pewnie sami nie potrafią. Potrafią, potrafią, przychodzi coraz więcej ludzików…
    Napisałam ci-ja kiedyś taki oto wiersz- nie wiersz na ten temat:
    —————————-

    Nie ufają nam świeckim

    Nie ufają nam świeckim
    Naszym samodzielnym ścieżkom
    Szukania Boga
    Ale
    Bez zastrzeżeń
    Proszą czasem
    O zawieszenie firanek
    Wtedy
    Zostawiają nas samych
    Nie podejrzewając nawet
    Że przy zakładaniu firanek
    Można się modlić w ciszy
    Własnymi słowami
    Wreszcie
    ———————-
    Pozdrawiam serdecznie

  2. Mam pytanie teologiczne. Czy takie dary jakie charyzmaty jak czytanie w ludzkich myślach istnieją jeszcze dziś. Wczoraj było wspomnienie księdza Vianney’a. Także Ojciec Pio posiadał taki dar.

  3. Moja Kochana Pani Teolog, nasz znajomy ksiądz na wykładzie (licencjackim) powiedział, że świecki (mężczyzna oczywiście bo kobiety służą tylko jako service i co najwyżej mogą w bibliotece odkurzać książki robiąc to w milczeniu) nigdy nie będzie dobrym egzegetą ponieważ to kapłan trzyma w rękach Eucharystię i tylko jemu objawiona zostaje Tajemnica. Powiedziałam, że my (ludzie) tą samą Eucharystię przyjmujemy a poza tym Duch daje komu chce, co chce i jak chce więc takie gadanie to brednie. Dobrze, że okazał mi miłosierdzie nie kazał wyjść za drzwi…ale to zniechęciło mnie do robienia doktoratu bo nie będę kopać się z koniem i każdemu udowadniać, że nie jestem debilem tylko dlatego, że nie jestem księdzem.

  4. Dawno się nie odzywałam, ale pora to zrobić…
    Jestem na 5 roku teologii, na seminarium z liturgiki. Nie policzę, ile razy musiałam tłumaczyć że nie, nie popieram kapłaństwa kobiet :/
    Kobietę, która zbytnio interesuje się liturgią, traktuje się podejrzliwie – to sprawa dla mężczyzn, dla księży.
    Byłam miesiąc temu na rekolekcjach oazowych jako animatorKA… liturgiczna. Oprócz tego, że przygotowywałam czytania, modlitwę wiernych itp. prowadziłam też szkołę liturgii (która na tych rekolekcjach nie sprowadza się do instruktażu kiedy siadać i klękać, ale zahacza o teologię znaku, sakramentologię, chrystologię i inne gałęzie dogmatyki). Mnóstwo osób się temu dziwiło, patrzyło mi na ręce (bo przecież niemożliwe jest, bym potrafiła zanieść kielich z zakrystii na kredensję nie gubiąc nic po drodze ). Spotkałam się nawet z pytaniem, cytuję: „jakim PRAWEM prowadzisz szkołę liturgii, uważasz że jesteś mądrzejsza od księdza? to powinien robić ksiądz albo kleryk”.
    No i jak się nie załamać? Chciałabym zrobić doktorat (za co?) z liturgiki własnie, ale po tym trudniej znaleźć pracę w Kościele niż np. po katechetyce. Baba liturgista jest jak świnka morska – ani świnka, ani morska.
    uch, ulało mi się 🙂

    • Każda kobieta teolog jest jak świnka morska, więc spoko 🙂 A na pocieszenie ci powiem, że w Polsce jest zgormadzenie – uwaga, uwaga – żeńskie, które troske o liturgię ma wpisaną w charyzmat – jadwiżanki wawelskie. Założył je biskup, więc wszystkich czepialskich możesz odesłać na bambus 😉

Dodaj komentarz