„Ale ja kcem!”

Czytam różne dziwne fora i blogi, czyli strony na „f” oraz strony na „b” i odkrywam istnienie chrześcijaństwa pt. „Ale ja kcem!”

Ja kcem przyjmować komunię! I dlatego, że kcem, bez względu na to, czy moje życie jest zgodne z nauczaniem Ewangelii, to i tak mi się Pan Jezus należy!

<przerwa na wyprzeklinanie się autorki bloga na stronie>

Wszystkim, którzy twierdzą, że Ciało i Krew Pańska im się należą, bo oni kcom, przypomnę tylko jedno: „Jeśli kto chce iść za Mną, a nie bierze swojego krzyża i Mnie nie naśladuje, NIE JEST MNIE GODZIEN” (podkr. moje). To Pan Jezus, nie KKK. Chcesz iść za Jezusem? Masz gwarancję, że czeka cię to samo, co Jego: satysfakcja i radość z tego, co będziesz robić oraz zmęczenie, ból, odrzucenie, niesprawiedliwość i śmierć na śmietniku. A potem zmartwychwstanie.

Niestety, etapu ze śmietnikiem nie da się przewinąć ani ominąć.

Choćby nie wiem jak się kciało.

12 myśli nt. „„Ale ja kcem!”

    • Oj tak. Po przeczytaniu Betoniarki i tego drugiego zagotowałam. I bardzo emocjonalny ten mój wczorajszy wpis, ale nerwy mi puściły. Muszę to sobie poukładać.

      • Ja tam się nie gotuję 🙂 Głównie dlatego, że w zasadzie nie czytuję komentarzy pod pewnymi wątkami czy tekstami. Kiedy pojawia się wątek np. na temat rozwodów, lub seksu pozamałżeńskiego, to zanim pojawią się pierwsze komentarze już można być pewnym jaki wydźwięk będzie miała większość z nich. Od dawna mam wrażenie, że część ludzi drąży pewne tematy wcale nie dlatego że chce poznać prawdę lub ją zrozumieć (a wręcz bardzo by tego nie chciała!), ale dlatego że w skrytości serca ma nadzieję że w końcu uda im się trafić na kogoś, o jakim-takim autorytecie, kto powie „Tak, właśnie ty masz rację. Wszyscy inni się mylą”. Wtedy będzie się można uczepić tej odpowiedzi, zignorować wszystkie inne i żyć sobie miło, lekko i przyjemnie. Zdarzało mi się czytać wypowiedzi osób trwających w jakimś grzechu, ale usprawiedliwiających się tekstem że „pewien ksiądz powiedział że tak można”. Nie ważne że inni księża, Kościół, papież, Biblia mówią co innego…. tamten ksiądz powiedział że jest ok, więc jest ok. No a skoro jest ok to należy się rozgrzeszenie i Komunia, a skoro Kościół odmawia to znaczy że jest złośliwy i lubi dręczyć ludzi.
        Jako moderator katolickiego forum widywałam też przypadki gdy na forum trafiała osoba poszukująca odpowiedzi na swoje wątpliwości dlaczego styl życie jaki wiedzie jest uznawany za grzeszny. Zaczynało się spokojnie, jednak w miarę jak współdyskutanci dostarczali argumentów które nie przypadały takiej osobie do gustu, to wpadała ona we wściekłość, zaczynały się wyzwiska i w efekcie w pięknym banem wylatywała z forum.
        Nie widzę sensu czytania takich dyskusji, bo jeszcze się nie spotkałam z tym żeby ktoś przyznał że się mylił i że rację ma Bóg/Kościół/druga osoba (wszak nie o to przecież chodzi żeby zostać przekonanym, tylko żeby uzyskać w końcu potwierdzenie swojego sposoby myślenia).
        Zapewne zdarzają się osoby, które faktycznie szukają wiedzy i chcą poznać prawdę, ale jest ich tak niewiele że giną w masie tych wszystkich, którzy szukają przyzwolenia na swój sposób życia.

        Na wiadomych blogach też pisują takie osoby, które tworzą niesamowitą ilość komentarzy (zawsze się zastanawiam skąd mają tyle czasu) a w tych komentarzach jedno i to samo. No to po co mam czytać skoro wiem co jest w środku?

      • No tak, zapomniałam, że byłaś moderatorką na forum 🙂 To prawda, wiele rzeczy wciąż się powtarza, argumenty też. Nie czytałam tam dyskusji, ale blogerzy sami między sobą debatują.

  1. …nie znam wpisu betoniarki,musiała zapewne bardzo zdenerwować.
    Miłość do Boga jest wzmocnieniem,jest piękna jaką nam daje,ale zapewne trudna ,kiedy się jej nie rozumie.
    życie ,właśnie ma takie same etapy-identyczne od początku do końca>Jedynie wzmocnienie w tym wszystkim jest wtedy,kiedy mamy wiarę i kochamy Jego tak jak i On umiłował i wtedy jest po prostu lżej.

    A takie banalne ja kcem,to tylko ludzki egoizm i niezrozumienie tego,czym jest Wiara,bo gdyby była -jakim w tym wszystkim naszym trudzie życia byłoby wzmocnienie jego miłością.

    …ale tak jeszcze chciałabym,nie tylko przecież w Jego miłości chodzi o to ,abysmy cierpieli i tylko tym zasłużyli na życie wieczne.Chyba bardziej chodzi o to,abyśmy pamietali,że On z nami jest we wszystkim :i w radosciach i w naszych utrapieniach.Po to ,aby wzmocnić .
    Tylko bez egoizmu i myślenia tylko o sobie,kiedy nie dostrzegania swoich błędów i grzechów.

  2. Odnoszę wrażenie, że ludzi ostatnio opanowało myślenie supermarketowo-promocyjne. Jeśli bariera jest cena, to czekamy na obniżkę, ewentualnie szukamy wady ukrytej, która sprowokuje do udzielenia rabatu. To nie my musimy spełnić jakieś warunki – teraz nam wszystko się należy, jesteśmy warci luksusu, podarujmy sobie to, tamto.
    Zbliża się sesja i ze zdziwieniem obserwuję ten rodzaj myślenia również u niektórych studentów – obecność na zajęciach, referaty? Jakie referaty, jakie prace do oddania? Przyszedł po zalkę to ma dostać zalkę, nie?

      • Słychać płacz i zgrzytanie zębów. Rekordzista 6 miesięcy nadrobił w dobę, ale niewielu tak potrafi.
        Pozdrawiam 😉

      • dobrze mu tak 😛 chociaż współczuję ci sprawdzania efektów tego nadrabiania…
        poza tym – co to za frajda zajmować się sztuka na akord? to, co w tym najfajniejsze, mu umkło
        odpozdrawiam 😉

  3. ..u mnie w życiu czasem jest za dużo cierpienia-choroba od wielu lat,mam wielką miłosć do Jezusa-Ufam
    czasem jednak cierpienie mnie przerasta,bo niczemu nie służy.A osobą dobrą,wierzącą,wrazliwą na drugiego człowieka byłam zawsze.
    Czasem nie rozumiem,kiedy wszystkiego jest za dużo,bo za dużo zabija we mnie wszystko,nawet radość.
    Zaznaczam Ufam.
    Bóg jest miłością,a przez swoje cierpienie umożliwił nam zycie wieczne.Jedynie mamy być jemu wierni w tej miłości

Dodaj odpowiedź do ewiater Anuluj pisanie odpowiedzi