W brzuchu wieloryba

Betonowe wsporniki wyglądają jak żebra, przede mną oświetlony trójkąt kamiennego postumentu ze złotym tabernaculum. Nade mną, przede mną, obok mnie przestrzeń, wielka otwarta przestrzeń nocnego półmroku i stłumionych odgłosów z zewnątrz.

Siedzę sobie i drzemię nad brewiarzem. Prorocki urlop w brzuchu służewieckiego wieloryba na okazję początku kalendarzowego roku. Trzeba mi zapamiętać tę zaciszną przestrzenność, żeby mieć do czego wracać w chwilach złych i pełnych lęku. Kołysanie miejskiego potwora płynącego przez skacowane rewiry, miękkie, łagodne, upewniające, że zawsze będzie dokąd wrócić, bo Słowo Pana jest nieodwołane.

6 myśli nt. „W brzuchu wieloryba

  1. W chwilach złych i pełnych lęku pomyśl, Elu, że MY Cię tu bardzo lubimy na Wybrzeżu (nieprawdaż – Wybrzeże? 🙂 ). Wszystkiego Dobrego w Wieczności, która – jeśli wieczność – już trwa 🙂

Dodaj odpowiedź do Kasia Anuluj pisanie odpowiedzi